Jerzy Brzęczek mocno zaskoczył. Kontrowersyjna wypowiedź byłego selekcjonera
Wisła Kraków w ostatniej kolejce Ekstraklasy nie wykorzystała okazji na opuszczenie strefy spadkowej i przegrała na własnym stadionie z Wisłą Płock. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył w doliczonym czasie gry Mateusz Szwoch, a po trafieniu sędzia nie wznowił już gry. Nafciarze ze zdobytej bramki cieszyli się nieopodal trybuny zajmowanej przez kibiców Białej Gwiazdy, którzy w odpowiedzi obrzucali zawodników przedmiotami.
Ekstraklasa. Jerzy Brzęczek broni piłkarza
Nerwy puściły też Luisowi Fernandezowi, który najpierw próbował uspokajać sympatyków zespołu, a po chwili sam zaatakował Damiana Michalskiego. Zawodnika zdyskwalifikowano na cztery mecze, przez co do końca sezonu nie zobaczymy go już na boisku.
O zachowanie podopiecznego zapytano Jerzego Brzęczka, który przyznał, że Fernandez jest „rozczarowany” takim obrotem spraw. – To są emocje. Na to wydarzenie należałoby spojrzeć z szerszej perspektywy – bo od minuty 86. minuty, gdy Luis wyskoczył do pojedynku powietrznego z Michalskim. W moim odczuciu został uderzony łokciem, a nikt tego nie zauważył – stwierdził cytowany przez WP SportoweFakty.
Co zaskakujące, trener Wisły nie skrytykował swojego zawodnika za osłabienie drużyny i zaatakowanie rywala. – Później, jeśli popatrzymy na filmik, to Luis podszedł do kibiców i ich uspokajał, bo byli prowokowani przez zawodników Wisły Płock po bramce. Z tego, co mi mówił, nastąpiło jeszcze pewne zachowanie ze strony Michalskiego i stąd taka jego reakcja – stwierdził. Przy okazji Brzęczek skrytykował też Komisję Ligi za to, że decyzję o dyskwalifikacji podjęła na podstawie filmiku nagranego z wysokości trybun.